FRISCH, VERCORS, MARLOWE (fragm.)
Max Frisch obok Dürrenmatta najpopularniejszy i najbardziej znany pisarz szwajcarski niemieckiego obszaru językowego ma w swoim bogatym dorobku dramaturgicznym wczesną sztukę "Don Juan czyli miłość do geometrii". W tym swoim utworze Frisch w sposób dowcipny, jadowity, nie szablonowy demaskuje mit o Don Juanie jako o nienasyconym kochanku. U Frischa Don Juan pada raczej ofiarą swojej urody, swego wdzięku, swojej nieustraszonej rycerskości. Jak wiadomo ciało jest słabe, więc nasz Don Juan raz po raz ulega, choć stokroć bardziej od kobiet interesuje go geometria. Geometria ta nie jest w stanie uratować go od małżeństwa, w którym będzie potulnym pantoflarzem. Sztuka, grana w teatrze Dramatycznym jest pełna niespodziewanych spięć, odważna w atakowaniu tradycyjnych mitów.
Reżyser Ludwik René, wspomagany przez tak znakomitego scenografa jak Jan Kosiński puścił tę całą machinę w ruch lekko, zwiewnie, pomysłowo, olśniewająco. Nie ma tu silenia się na filozofię, nie ma żadnych przerysowań ani udziwnień. Ot po prostu kulturalna, piękna zabawa, podczas której pada niejedno sformułowanie, dające materiał do refleksji na temat mitów, które trwają wieki.
Jak się to ostatnio coraz częściej zdarza w naszych teatrach, strona aktorska arcyświetna. A więc Andrzej Łapicki jako Don Juan w krzywym zwierciadle, pełen uroku, nie tylko fizycznego, zdający sobie sprawę, że człowiek o takich warunkach i zaletach skazany jest na... kobiety. Obok niego rozbrajający w swej jowialności oraz chęci życia i użycia Tadeusz Bartosik jako poczciwy księżulek, dalej w roli rębajły - komandora, któremu Pan Bóg poskąpił rozumu, przepysznie karykaturalny Zbigniew Koczanowicz. W rolach kobiecych walczą o palmę pierwszeństwa Irena Górska, Elżbieta Czyżewska i Zofia Rysiówna.